czwartek, 25 września 2014

PŁYTY, KTÓRYCH NIE KUPIŁAM #2


Przedstawiam Wam drugą część cyklu, w którym możecie dowiedzieć się skąd wytrzasnęłam tyle dobrych płyt nie wydając na nie ani grosza. Dodatkowo podam Wam receptę na to jak znacznie zwiększyć sobie możliwość wygrywania. Obalmy tą smutną tezę, że "w życiu nie ma nic za darmo". A właśnie, że jest!

Część II: MUZYKA ZAGRANICZNA

MUMFORD & SONS - BABEL


Moja miłość z Mumfordami od samego początku znajomości była intensywna i burzliwa. Poznaliśmy się jakieś 4 lata temu, kiedy pierwszą ich płytę wałkowali moi znajomi. Pamiętam nawet, jak ‘White blank page’ wykonywałam na którymś z konkursów wokalnych przy wtórze gitary mego Chłopa. Nieco później, zacierając ręce na Heineken Opener Festival 2012, kiedy usłyszeliśmy w trójkowych ogłoszeniach nazwę tego zespołu, moje serce zabiło mocniej, a radości nie było końca. Można było się domyślić, że ten koncert będzie niezwykły. Ci swojscy chłopcy z Londynu, z zamiłowaniem do folku i gitary akustycznej na dobre zawrócili mi w głowie. W Gdyni dali z siebie wszystko, a scenografia na scenie iście jarmarczna z przytłumionym światłem jeszcze wzmacniała wrażenie, że to tacy normalni muzycy, żadne nadęte gwiazdy. To wydarzenie mocno zapadło mi w pamięć i każdemu, kto będzie miał okazję zobaczyć ich na żywo gorąco polecam! Wtedy też zagrali już pierwsze piosenki z ich nowej płyty o nazwie „Babel”. Cały charakter i styl został zachowany, niczym nie odróżniała się ona od poprzedniego krążka. Więc jak nagrać podobną w wyrazie płytę i się nie powielić, nie znudzić słuchacza, a zaskoczyć i zadowolić? Ano da się! Widząc konkurs, w którym można było zgarnąć Babel w lutym 2013r., mając w sercu tęsknotę do Mumfordów, która męczyła mnie od ponad pół roku, złapałam za myszkę i zamaszystym ruchem wzięłam w nim udział. Udało mi się, widocznie chłopcy też bardzo chcieli mnie odwiedzić, chociaż w takiej skromnej formie.


Warstwa wizualna: Moje wydanie nie należy do tych najwykwintniejszych, wręcz przeciwnie. Nie dość, że to seria „Zagraniczna płyta, polska cena”, to jeszcze z tyłu pudełko jest pęknięte (trudno stwierdzić, czy to wina Poczty Polskiej czy po prostu taki wadliwy egzemplarz został wystawiony do konkursu). Ale nie to jest najważniejsze. Odręcznie pisane teksty, koślawą czcionką z kleksami dodają swojskości, a zdjęcia ze sceny oddają cały urok koncertów tej grupy.
Warstwa muzyczna: Gitara akustyczna, kontrabas, tamburyn, klawisze czy ukulele wpisują się idealnie w styl Mumfordów. Piękne teksty i głos Marcusa wprawiają mnie za każdym razem w zdumienie. Najbardziej lubię ich słuchać podczas podróży gdzieś pośród pól, kiedy mknę szosą z folkiem w uszach. Mobilizują, dodają sił, wywołują uśmiech, czarują i zachwycają. Wszelkie smutki i troski chowają się w zakamarkach, a w domu panuje istna sielanka, kiedy wypełniają go te dźwięki.

CALVIN HARRIS - 18 MONTHS


To był konkurs tak durny, że teraz się sobie dziwię, że tak zawzięcie w nim walczyłam. Na muno.pl dawno temu pojawiło się zdjęcie dwóch psów husky (swoją drogą, kocham husky więc nie mogłam ominąć tej foty i się nią nie zachwycić), które biegły z wywalonymi jęzorami w stronę obiektywu. I pytanie z tych najdurniejszych: „Na widok czego psy tak się spieszą?”. No to palnęłam w pierwszym komentarzu, że skusił ich zapach grillowanej kiełbasy. Gdyby na tym etapie udział w konkursie się zakończył, to pewnie nawet nie śledziłabym wyniku, bo moja odpowiedź nie była zbyt górnolotna. Ale nie, liczyła się ilość lajków pod komentarzem – komentarz z największą ich ilością wygrywa płytę Calvina. No to ja co? Rozpoczęłam spam wśród facebookowych przyjaciół! Oni potulnie klikali lajki na moje konto (widocznie mnie jeszcze nie znienawidzili za to wieczne proszenie o pomoc) i tak byłam przekonana, że mam już krążek w ręce. Niestety na dwa dni przed zakończeniem konkursu inna dziewczyna tak przycisnęła z nabijaniem głosów, że mnie wyprzedziła. W dodatku miała tupet wysłać mi wiadomość, żebym pozwoliła jej wygrać, a ona rzekomo po zakończeniu konkursu odda mi nagrodę. Skoro nie zależało jej na płycie, to na cóż tak walczyła? Miała dziewczyna tupet. Ja, mając 200 lajków na koncie nie mogłam odpuścić, bo przecież na marne poszedłby cały trud i walka o każdy lajk. Więc sięgnęłam po tych najdalszych znajomych, pięknie się pouśmiechałam i rzutem na taśmę to ja zgarnęłam ’18 month’.

Warstwa wizualna: Na okładce siedzi sobie Calvin na chodniku na tle muru i patrzy w swoje lewo. Nic nadzwyczajnego. W książeczce informacje o każdym kawałku, bez tekstów, bo przecie nie o teksty tu chodzi. Dopiero zdjęcia klubowe nasuwają słuchaczowi czego ma się spodziewać po włożeniu krążka do odtwarzacza.
Warstwa muzyczna: Muzyka klubowa w najlepszym wydaniu. Żadne techno, piękna elektronika z doskonale dobranymi wokalami. Na płycie usłyszymy Rihannę, Ellie Goulding czy moją ukochaną Florence Welch. ‘Sweet nothing’ to według mnie najlepszy singiel na płycie, zresztą zawojował wszystkie kluby i radiostacje swego czasu. Przy tej płycie najlepiej mi się sprząta w sobotnie poranki. Dłoń dzierżąca szmatkę w jednostajnym rytmie ściera kurz z parapetów i półek, a nucąc chwytliwe refreny potrafię odkurzyć trzy razy szybciej niż zwykle. W takie dni tańczę rozmarzona z kijem od mopa w oczekiwaniu na wieczorne klubowe szaleństwo.

DAFT PUNK - RANDOM ACCESS MEMORIES


Zabijcie mnie, ale nie pamiętam jak Random Access Memories trafiło w moje ręce. Pewnie z racji kiepskiej sprzedaży rozdawali krążki w konkursach i któryś z nich przez przypadek przytuliłam. Podeszłam do niego z dużą dozą ciekawości, bo oprócz najpopularniejszego ‘Get lucky’ nie potrafiłam nic innego zanucić. Stąd chętnie przygarnęłam krążek, żeby poznać inne utwory. Pamiętajcie - lepiej coś mieć i po to nie sięgać, niż nie mieć!

Warstwa wizualna: Czarno-czarne wydanie. Na okładce maska wpisująca się w konwencję zespołu. Półsrebrna, półzłota. Cała reszta czarna, białą czcionką niczym piórem zapisane tytuły piosenek i teksty.
Warstwa muzyczna: Chłopakom z Daft Punk zdecydowanie bliżej do Calvina Harrisa niż Mumfordów. Dużo elektroniki, efektów, gitar elektrycznych i klubowego brzmienia. Sama płyta nie była jakimś wielkim hitem i gdyby nie ‘Get lucky’ zapewne zostałaby przyjęta bez echa. Dość jednolicie nagrany krążek stanowiący raczej tło niż grający pierwsze skrzypce. Przyjemne dźwięki, ale bez potrzeby roztkliwiania się nad nimi. Ponoć spore rozczarowanie wiernych fanów tej formacji. Ja sama wielką wielbicielką nie byłam, więc i rozczarowanie mnie ominęło.


Pochwaliłam się, to teraz Wam powiem co trzeba zrobić, żeby liczyć się w grze! Wiecie już jakie są rodzaje konkursów, więc musicie też wiedzieć, gdzie te konkursy odnaleźć. A jest ich naprawdę mnóstwo w sieci, trzeba tylko mieć do nich dostęp. O, tak:
  1. Lajkujecie wszystkie facebookowe strony portali muzycznych. Podaję listę tych najpopularniejszych: Brand New AnthemMusic isCGMUwolnij MuzykęTegoSlucham.plOnet Muzykamuno.plAll about musicexample.plOprócz wymienionych jest jeszcze całe mnóstwo innych, mniejszych, bardziej lokalnych. Polubcie strony miejsc, które organizują wszelkie wydarzenia muzyczne w Waszym mieście, organizacji muzycznych, blogów poświęconych muzyce. Poprzez pozostawienie kciuka do góry na tego typu stronach otwieracie sobie drzwi do konkursów, które będą przez nie organizowane. Posty będą pojawiać się na Waszej facebookowej ścianie głównej i będziecie mogli walczyć. Pamiętajcie, nie lekceważcie tych mniejszych funpagów, liczących tylko kilka tysięcy fanów. Im mniej popularna strona, tym większa szansa na wygraną, ale na tych najważniejszych też warto walczyć.
  2. Regularnie odwiedzacie strony internetowe tych portali. Większość z nich posiada zakładki KONKURSY, w których można szybko odnaleźć to, co nas interesuje i o to zawalczyć.
  3. Jesteście na facebooku dość systematycznie i czatujecie na konkursowe posty. W tym punkcie główny prym wiedzie nasze szczęście, bo jasna sprawa, że ja nie przesiaduję stale przed komputerem i nie zarywam nocy podtrzymując sobie powieki zapałkami, co by móc zgarniać nagrody. Konkursy pojawiają się najczęściej popołudniami lub wieczorami, więc jest duża szansa, że akurat będziecie spędzać ten czas w Internecie, a Wasz refleks tym razem nie zawiedzie.
  4. Zapisujecie sobie w zakładkach konkursy wymagające od Was większego zaangażowania (napisanie dłuższego tekstu, wysłanie zdjęcia itp.), żeby o nich nie zapomnieć. Śledźcie koniecznie daty zakończenia konkursów, żeby nie przegapić wzięcia w nich udziału.
Znacie jeszcze inne strony, które organizują konkursy muzyczne? Jeśli tak to piszcie nazwy i linki w komentarzach, chętnie powiększę grono moich ulubionych.

Płyty Moderata, o którą walczyłam nie zgarnęłam (konkurencja była tak gigantyczna, że nawet z moim szczęściem było ciężko). Ale nie dalej jak kilka dni po opublikowaniu postu PŁYTY, KTÓRYCH NIE KUPIŁAM #1 naskrobałam komentarz pod postem konkursowym na stronie Świat się kręci TVP i zgarnęłam najnowszy krążek naszego rodowitego składu Paula i Karol, który już jest w drodze do mnie! Tym samym możecie być pewni, że to naprawdę prosta sprawa, takie wygrywanie. Uwierzcie na słowo!

Na tego typu stronach oprócz płyt można zgarniać również bilety na koncerty. To jest dopiero coś! Niebawem pochwalę Wam się na jakiego rodzaju wydarzeniach muzycznych byłam dzięki wygranym w konkursach. Nie tak dawno, bo w ubiegły weekend pojechaliśmy na Behind The Trees Festival do Mysłowic zupełnie za free! O tym, i wielu innych koncertach w następnym poście.

zdjęcia - Patrycja Patrykiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz