czwartek, 28 sierpnia 2014

WROCLOVE ~ 15.08-17.08


Mając na uwadze to, że w połowie sierpnia wypada nasz ostatni długi weekend, a na horyzoncie objawiają nam się jedynie długie dni w pracy bez możliwości na zagraniczny urlop, postanowiliśmy go do cna wykorzystać.

Wrocław marzył nam się od kiedy pojawiliśmy się tam przelotem w zeszłym roku. Urzekły nas barwne kamienice i przestrzeń, której tak niewiele w rodzimym Krakowie. Na dwa dni przed planowanym wyjazdem oznajmiliśmy przyjaciołom, którzy emigrowali tam z racji studiów, żeby zabukowali nam łóżko. Z racji tego, że był to mocno spontaniczny wyjazd, nie obyło się bez problemów z rezerwacją biletu. Polski Bus wypiął się na nas błędem na stronie internetowej, połykając przy tym pieniądze za przejazd w tę i z powrotem. Rzutem na taśmę złapaliśmy NEOBUSa i w piątek rano byliśmy już w drodze.

Wrocław przywitał nas ogromnym słońcem. Sam Dworzec Autobusowy raczej marny, w tej kategorii zdecydowanie punkt dla Krakowa. Przyzwyczajeni do luksusów MPK Kraków przetransportowaliśmy swoje tyłki na plastikowych krzesełkach wrocławskiego tramwaju na miejsce noclegu. Wchłonięcie studenckiego obiadu zajęło nam raptem kilka minut, a następnie wyruszyliśmy na podbój miasta. Na pierwszy rzut poszedł istotny punkt wycieczki: Sky Tower. 


Bilety trzeba nabyć z kilkugodzinnym wyprzedzeniem, o czym rzecz jasna przekonaliśmy się dopiero na miejscu. Nie ma się co dziwić, że tak atrakcyjne miejsce przyciąga tłumy. Najwyższy punkt widokowy w Polsce uraczył nas piękną panoramą Wrocławia. Osobom cierpiącym na wybitny lęk wysokości lub klaustrofobię (winda pękająca w szwach przy każdym kursie) nie polecam!


Starówkę poznaliśmy nie tylko z góry, ale także od podszewki. W piątek została ona przez nas jedynie odhaczona, chcąc uniknąć pląsania w tłumie turystów, którzy najwidoczniej wpadli na ten sam pomysł co my. Ale przez cały pobyt byliśmy tam tak często, że zaczęliśmy czuć się jak w domu, a plan miasta był nam już zupełnie zbędny.



Jakie miejsca trzeba odwiedzić będąc we Wrocławiu? W odpowiedzi na to pytanie oprócz starówki najpewniej wymieniłabym Wyspę Słodową, Most Tumski i Archikatedrę św. Jana Chrzciciela. Dużo zieleni nad brzegiem Odry, piękna tradycja zakochanych i gigantyczny zabytek sakralny pozostawiły w mojej pamięci piękne wspomnienia.


Sobota okazała się niezbyt hojna pod względem pogody i powitała nas deszczem tak ulewnym, że każdy z nosem na kwintę miał ochotę zostać w łóżku przez cały dzień. No ale jak tu się nie zmusić do aktywności, skoro już jutro wracamy do siebie? Całkiem nierozsądnie postanowiliśmy udać się do wrocławskiego ZOO. Na nasze szczęście deszcz jakby wyczuł, że powinien sobie odpuścić i kilkugodzinny spacer odbyliśmy w pełnym słońcu. Tam też mogłam poszaleć z aparatem w dłoni, bo zwierzęta wcieliły się w profesjonalnych modeli i aż prosiły o udokumentowanie naszego spotkania.














Długi dzień zwieńczyliśmy wieczornym pokazem Wrocławskiej Fontanny Multimedialnej, o którym dowiedzieliśmy się zupełnym przypadkiem. Piękna muzyka, klimat i duże możliwości techniczne przyciągnęły rzesze ludzi. Całe widowisko zrobiło na nas ogromne wrażenie.
Mając świadomość, że mamy jedynie pół niedzieli do dyspozycji, odwiedziliśmy sztandarowy punkt programu: Panoramę Racławicką. Bez tej wizyty nie mielibyśmy z czym wracać do domu - bliscy patrzą na Wrocław wyłącznie przez jej pryzmat. No dobrze, kawał historii ujęty na gigantycznym płótnie jest naprawdę imponujący. Ciężko mi powiedzieć czy warto. Na pewno trzeba to zobaczyć.


Naszą wrocławską niedzielę zakończyliśmy objadając się lodami, które zawróciły w głowie wszystkim, zarówno mieszkańcom jak i turystom. Kolejka na kilkadziesiąt metrów potrafi skutecznie zniechęcić, ale same lody wynagradzają czas w niej spędzony. Szczęśliwcy będą przestępować w niej z nogi na nogę zaledwie 15-20 minut, a pechowcy w godzinach szczytu lub w skrajny upał będą musieli poświęcić na to nawet godzinę. Mimo to stwierdzam oficjalnie: Polish Lody to najlepsze lody, jakie kiedykolwiek jadłam. Oh, czekolada!


Dziękuję pięknie gospodarzom za nocleg i dzielne towarzyszenie w odkrywaniu Wrocławia. Wyjazd uważam za bardzo udany. Nie obeszło się rzecz jasna bez porównań do Krakowa, z którym tak jesteśmy na codzień związani. Nadal trwa między tymi miastami zacięta walka, ale póki co nie spodziewam się spektakularnego nokautu ze strony Wrocławia. Mimo to chętnie tam wrócę i znów pooddycham dolnośląskim powietrzem świadoma tego, że uchyliłam dopiero maleńki rąbek wrocławskiej tajemnicy.

See you soon Wroclove!

zdjęcia - Patrycja Patrykiewicz


2 komentarze:

  1. Ja też byłam w tym samym terminie we Wrocku! Też zaliczylismy Sky Tower, Rynek, zoo. A w zoo to chyba w tym samym czasie byliśmy bo te zwierzaki takie same pozycje mają! ! Pozdro

    OdpowiedzUsuń