wtorek, 12 maja 2015

POKAŻ SWÓJ TALENT ŚWIATU!


Jest coś, o czym większość z Was jeszcze nie wie. Nie mówiłam o tym do tej pory z wielu względów. Raz, że nie jestem osobą, która mogłaby swoją podobizną obkleić pół miasta. Dwa, że trudno mi przychodzi mówienie publicznie o sobie. Ale nadszedł czas, że muszę Wam się do czegoś przyznać i dzięki temu do czegoś Was zmobilizować. Wiecie co? Lubię śpiewać.

W dzieciństwie mając lat 9 na wniosek własny poparty ambicjami rodziców rozpoczęłam lekcje gry na keyboardzie. Zawsze lubiłam muzykę i pomyślałam, że w ten sposób mogę tę pasję realizować. Szkoła muzyczna mnie odstraszała (mimo, że Chłop ją skończył i sobie chwali), nie chciałam się zobowiązywać do kilkuletniej nauki. Chciałam tylko spróbować. I chodziłam do klubu osiedlowego taszcząc ze sobą klawisze w futerale. Kurs miał trwać trzy lata. Podejrzewam, że bym go ukończyła z powodzeniem, gdyby nie fakt, że zaczęło mnie to męczyć. Grupa liczyła dwie osoby (oprócz mnie grał tam chłopak kilka lat starszy ode mnie), więc praktycznie zafundowałam sobie indywidualne zajęcia, podczas których byłam ze wszystkiego rozliczana. Do dziś słysząc Yesterday Beatlesów zbiera mi się na wymioty - wyjątkowo długo wałkowałam ten utwór. W międzyczasie otwarto w tym samym klubie zajęcia wokalne. I tak po dwóch latach lekcji gry na klawiszach odstawiłam instrument na szafę i czmychnęłam do sali obok na szkolenie ze śpiewu. Od tamtej pory (a miałam lat 11) nie rozstałam się z mikrofonem ani na chwilę.

W czasie podstawówki czy gimnazjum pełniłam funkcję "szkolnej gwiazdki". Obstawiałam wszystkie święta szkoły i akademie. Dodatkowo brałam udział w konkursach wokalnych z mniejszym lub większym powodzeniem. Kolekcjonowałam dyplomy i statuetki zastanawiając się co dalej. W kolejnych latach były przygody z duetem wokalnym, zespoły jednego występu, schola parafialna, epizod z zespołem weselnym i duet akustyczny z Chłopem cloud to let, aż wreszcie powstał zespół, w którym aktualnie działam. Sursum Corda.

Jakieś 10 lat temu w mojej głowie pojawiło się marzenie. Bardzo chciałam zorganizować coś na kształt recitalu i zaprosić wszystkich moich znajomych i członków rodziny. Najbardziej zależało mi jednak na tej dalszej rodzinie, która wiedziała, że śpiewam ale nigdy nie miała okazji mnie usłyszeć. Często jednak pytali jak poszło na konkursie albo koncercie, ale nigdy nie było możliwości, żeby mogli wszyscy przyjść i mnie posłuchać. Odczuwałam ogromną potrzebę podzielenia się tym co robię z najbliższymi mi ludźmi. I niedawno się podzieliłam. Mieliśmy okazję z Sursum Corda zagrać koncert w miejscowości rodzinnej mojej babci, gdzie mieszka obecnie większość mojej rodziny. Wiedziałam, że przyjadą moi dziadkowie, co było nie lada wyzwaniem, bo babcia wychodzi z domu wyłącznie do szpitala. Na szczęście ostatnio dużo lepiej się czuła i zapowiedziała, że choćby nie wiem co, to przyjedzie na mój koncert. Ale nic to! Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, jak przygotowując się do koncertu sala zaczęła się wypełniać, a obok mojej babci zgromadziła się połowa mojej rodziny i wielu znajomych! Nie, nie suszyłam im głowy od miesiąca, żeby przyszli, nie wysyłałam imiennych zaproszeń. Wieść się rozniosła i po prostu się zjawili, chcąc wreszcie zobaczyć mnie na scenie. Moim wzruszeniom nie było końca... 

Ogromna radość przepełniała mnie na scenie, co udzieliło się wszystkim ze składu i zagraliśmy uważam do tej pory nasz najlepszy koncert. Entuzjazm, z jakim widownia reagowała na każdą piosenkę, rytmiczne bicie braw i głośne oklaski po każdym utworze potwierdziły, że udało nam się osiągnąć zamierzony cel. Moi bliscy jeszcze długo po tym wymieniali się ze mną spostrzeżeniami i radością i mocno gratulowali. I tu nie chodzi zupełnie o wartość muzyczną, czysty wokal i świetne aranżacje (choć wiadomo, że dla mnie to niesamowicie istotne) - chodzi o atmosferę i moją gigantyczną satysfakcję, że wreszcie znają mnie taką, jaka jestem. Bo gdy śpiewam, wtedy najmocniej jestem sobą.



Jestem przekonana, że każdy z Was ma taki talent. Ma coś, czym się pasjonuje, co systematycznie rozwija i pielęgnuje, co wypełnia go od środka. Może to jest taniec, może tworzenie grafiki komputerowej, a może po prostu pieczenie ciast. Nie ma hierarchii - wszystko, co robisz i co sprawia Ci przyjemność ma sens. Liczy się wyłącznie Twój entuzjazm i zaangażowanie. Pokaż to, co potrafisz robić najlepiej światu! Nie chowaj przez kolejne lata wierszy do szuflady - opublikuj je, wyślij na konkurs albo podaruj bliskiemu w kartce urodzinowej. To coś, co potrafisz, najpiękniej oddaje Ciebie, to, kim naprawdę jesteś. Daj się ludziom poznać ze swej najlepszej, jeszcze zupełnie im nieznanej strony!

zdjęcia - prywatne archiwum z ostatnich 5 lat


    

5 komentarzy:

  1. Super! Ja zawsze byłam ogniskowym gitarzystą i samozwańczą "wodzirejką" z mniej lub bardziej ambitnym repertuarem, aż wreszcie, przed 30 postanowiłam nauczyć się śpiewać. Uczę się techniki wokalnej od 1,5 roku i pluję sobie w brodę, że tak późno zaczęłam. Że jako człowiek wielu pasji zepchnęłam te marzenie do szuflady nieosiągalnych. A trafiłam na wybornego nauczyciela. W ten weekend mam 2 mini koncert z chórem parafialnym jako solistka i choć nic to wielkiego to dla mnie jest to spełnienie marzeń. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Cię tutaj gościć! :)
      Bardzo się cieszę, że jednak zawalczyłaś o swoje marzenia. Wierz mi, na to nigdy nie jest zbyt późno!

      Usuń
  2. Przypomniałaś mi stare czasy :) Ja porzuciłam śpiewanie i trochę tego żałuję... ale! moja rodzina i znajomi dalej muszą wysłuchiwać moich śpiewów i za bardzo się nie skarżą :) Miłość do muzyki trwa. Co prawda teraz jestem głównie słuchaczem, ale za to bardzo wybrednym. Zaglądając co wpis na Twojego bloga mam wrażenie, że chodzimy na te same koncerty, no i słuchamy podobnej muzyki :)
    Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wybrać na Twój koncert. Już noszę się z tym zamiarem od dawna.
    Pozdrawiam Cię i czekam na kolejne wpisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzia! Bardzo się cieszę, że do mnie zaglądasz! Pisząc ten post przywołałam sobie w pamięci godziny spędzone jako dwunastolatki w otchłani klubu osiedlowego, kiedy mikrofon był dla nas berłem! Teraz śmieję się w głos na myśl o tamtych czasach, ale cieszę się, że ta droga się zaczęła i że przez jakiś czas maszerowałyśmy nią wspólnie :) Serdecznie zapraszam Cię na najbliższe koncerty! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. gratulacje ;) cudownie spełniać swoje marzenia :)

    OdpowiedzUsuń