Przedstawiam Wam drugą część cyklu, w którym możecie dowiedzieć się skąd wytrzasnęłam tyle dobrych płyt nie wydając na nie ani grosza. Dodatkowo podam Wam receptę na to jak znacznie zwiększyć sobie możliwość wygrywania. Obalmy tą smutną tezę, że "w życiu nie ma nic za darmo". A właśnie, że jest!
Część II: MUZYKA ZAGRANICZNA
MUMFORD & SONS - BABEL
Moja miłość z Mumfordami od
samego początku znajomości była intensywna i burzliwa. Poznaliśmy się jakieś 4
lata temu, kiedy pierwszą ich płytę wałkowali moi znajomi. Pamiętam nawet, jak ‘White
blank page’ wykonywałam na którymś z konkursów wokalnych przy wtórze gitary
mego Chłopa. Nieco później, zacierając ręce na Heineken Opener Festival 2012,
kiedy usłyszeliśmy w trójkowych ogłoszeniach nazwę tego zespołu, moje serce
zabiło mocniej, a radości nie było końca. Można było się domyślić, że ten
koncert będzie niezwykły. Ci swojscy chłopcy z Londynu, z zamiłowaniem do
folku i gitary akustycznej na dobre zawrócili mi w głowie. W Gdyni dali z
siebie wszystko, a scenografia na scenie iście jarmarczna z przytłumionym
światłem jeszcze wzmacniała wrażenie, że to tacy normalni muzycy, żadne nadęte gwiazdy.
To wydarzenie mocno zapadło mi w pamięć i każdemu, kto będzie miał okazję
zobaczyć ich na żywo gorąco polecam! Wtedy też zagrali już pierwsze piosenki z
ich nowej płyty o nazwie „Babel”. Cały charakter i styl został zachowany,
niczym nie odróżniała się ona od poprzedniego krążka. Więc jak nagrać podobną w
wyrazie płytę i się nie powielić, nie znudzić słuchacza, a zaskoczyć i zadowolić?
Ano da się! Widząc konkurs, w którym można było zgarnąć Babel w lutym 2013r.,
mając w sercu tęsknotę do Mumfordów, która męczyła mnie od ponad pół roku, złapałam
za myszkę i zamaszystym ruchem wzięłam w nim udział. Udało mi się, widocznie
chłopcy też bardzo chcieli mnie odwiedzić, chociaż w takiej skromnej formie.
Warstwa wizualna: Moje wydanie nie należy do tych
najwykwintniejszych, wręcz przeciwnie. Nie dość, że to seria „Zagraniczna
płyta, polska cena”, to jeszcze z tyłu pudełko jest pęknięte (trudno
stwierdzić, czy to wina Poczty Polskiej czy po prostu taki wadliwy egzemplarz został
wystawiony do konkursu). Ale nie to jest najważniejsze. Odręcznie pisane
teksty, koślawą czcionką z kleksami dodają swojskości, a zdjęcia ze sceny
oddają cały urok koncertów tej grupy.
Warstwa muzyczna: Gitara akustyczna, kontrabas, tamburyn,
klawisze czy ukulele wpisują się idealnie w styl Mumfordów. Piękne teksty i
głos Marcusa wprawiają mnie za każdym razem w zdumienie. Najbardziej lubię ich
słuchać podczas podróży gdzieś pośród pól, kiedy mknę szosą z folkiem w uszach.
Mobilizują, dodają sił, wywołują uśmiech, czarują i zachwycają. Wszelkie smutki
i troski chowają się w zakamarkach, a w domu panuje istna sielanka, kiedy
wypełniają go te dźwięki.
CALVIN HARRIS - 18 MONTHS
To był konkurs tak durny,
że teraz się sobie dziwię, że tak zawzięcie w nim walczyłam. Na muno.pl dawno
temu pojawiło się zdjęcie dwóch psów husky (swoją drogą, kocham husky więc nie
mogłam ominąć tej foty i się nią nie zachwycić), które biegły z wywalonymi
jęzorami w stronę obiektywu. I pytanie z tych najdurniejszych: „Na widok czego
psy tak się spieszą?”. No to palnęłam w pierwszym komentarzu, że skusił ich
zapach grillowanej kiełbasy. Gdyby na tym etapie udział w konkursie się
zakończył, to pewnie nawet nie śledziłabym wyniku, bo moja odpowiedź nie była
zbyt górnolotna. Ale nie, liczyła się ilość lajków pod komentarzem – komentarz z
największą ich ilością wygrywa płytę Calvina. No to ja co? Rozpoczęłam spam
wśród facebookowych przyjaciół! Oni potulnie klikali lajki na moje konto
(widocznie mnie jeszcze nie znienawidzili za to wieczne proszenie o pomoc) i
tak byłam przekonana, że mam już krążek w ręce. Niestety na dwa dni przed
zakończeniem konkursu inna dziewczyna tak przycisnęła z nabijaniem głosów, że
mnie wyprzedziła. W dodatku miała tupet wysłać mi wiadomość, żebym pozwoliła
jej wygrać, a ona rzekomo po zakończeniu konkursu odda mi nagrodę. Skoro nie
zależało jej na płycie, to na cóż tak walczyła? Miała dziewczyna tupet. Ja,
mając 200 lajków na koncie nie mogłam odpuścić, bo przecież na marne poszedłby
cały trud i walka o każdy lajk. Więc sięgnęłam po tych najdalszych znajomych,
pięknie się pouśmiechałam i rzutem na taśmę to ja zgarnęłam ’18 month’.
Warstwa wizualna: Na okładce siedzi sobie Calvin na chodniku na
tle muru i patrzy w swoje lewo. Nic nadzwyczajnego. W książeczce informacje o
każdym kawałku, bez tekstów, bo przecie nie o teksty tu chodzi. Dopiero zdjęcia
klubowe nasuwają słuchaczowi czego ma się spodziewać po włożeniu krążka do
odtwarzacza.
Warstwa muzyczna: Muzyka klubowa w najlepszym wydaniu. Żadne
techno, piękna elektronika z doskonale dobranymi wokalami. Na płycie usłyszymy
Rihannę, Ellie Goulding czy moją ukochaną Florence Welch. ‘Sweet nothing’ to
według mnie najlepszy singiel na płycie, zresztą zawojował wszystkie kluby i
radiostacje swego czasu. Przy tej płycie najlepiej mi się sprząta w sobotnie
poranki. Dłoń dzierżąca szmatkę w jednostajnym rytmie ściera kurz z parapetów i
półek, a nucąc chwytliwe refreny potrafię odkurzyć trzy razy szybciej niż
zwykle. W takie dni tańczę rozmarzona z kijem od mopa w oczekiwaniu na wieczorne
klubowe szaleństwo.
DAFT PUNK - RANDOM ACCESS MEMORIES
Zabijcie mnie, ale nie
pamiętam jak Random Access Memories trafiło w moje ręce. Pewnie z racji
kiepskiej sprzedaży rozdawali krążki w konkursach i któryś z nich przez
przypadek przytuliłam. Podeszłam do niego z dużą dozą ciekawości, bo oprócz najpopularniejszego
‘Get lucky’ nie potrafiłam nic innego zanucić. Stąd chętnie przygarnęłam
krążek, żeby poznać inne utwory. Pamiętajcie - lepiej coś mieć i po to nie sięgać, niż nie mieć!
Warstwa wizualna:
Czarno-czarne wydanie. Na okładce maska wpisująca się w konwencję zespołu.
Półsrebrna, półzłota. Cała reszta czarna, białą czcionką niczym piórem zapisane
tytuły piosenek i teksty.
Warstwa muzyczna: Chłopakom z
Daft Punk zdecydowanie bliżej do Calvina Harrisa niż Mumfordów. Dużo
elektroniki, efektów, gitar elektrycznych i klubowego brzmienia. Sama płyta nie
była jakimś wielkim hitem i gdyby nie ‘Get lucky’ zapewne zostałaby przyjęta
bez echa. Dość jednolicie nagrany krążek stanowiący raczej tło niż grający
pierwsze skrzypce. Przyjemne dźwięki, ale bez potrzeby roztkliwiania się nad
nimi. Ponoć spore rozczarowanie wiernych fanów tej formacji. Ja sama wielką
wielbicielką nie byłam, więc i rozczarowanie mnie ominęło.
Pochwaliłam się, to
teraz Wam powiem co trzeba zrobić, żeby liczyć się w grze! Wiecie już jakie są
rodzaje konkursów, więc musicie też wiedzieć, gdzie te konkursy odnaleźć. A jest
ich naprawdę mnóstwo w sieci, trzeba tylko mieć do nich dostęp. O, tak:
- Lajkujecie wszystkie facebookowe strony portali muzycznych. Podaję listę tych najpopularniejszych: Brand New Anthem, Music is, CGM, Uwolnij Muzykę, TegoSlucham.pl, Onet Muzyka, muno.pl, All about music, example.pl. Oprócz wymienionych jest jeszcze całe mnóstwo innych, mniejszych, bardziej lokalnych. Polubcie strony miejsc, które organizują wszelkie wydarzenia muzyczne w Waszym mieście, organizacji muzycznych, blogów poświęconych muzyce. Poprzez pozostawienie kciuka do góry na tego typu stronach otwieracie sobie drzwi do konkursów, które będą przez nie organizowane. Posty będą pojawiać się na Waszej facebookowej ścianie głównej i będziecie mogli walczyć. Pamiętajcie, nie lekceważcie tych mniejszych funpagów, liczących tylko kilka tysięcy fanów. Im mniej popularna strona, tym większa szansa na wygraną, ale na tych najważniejszych też warto walczyć.
- Regularnie odwiedzacie strony internetowe tych portali. Większość z nich posiada zakładki KONKURSY, w których można szybko odnaleźć to, co nas interesuje i o to zawalczyć.
- Jesteście na facebooku dość systematycznie i czatujecie na konkursowe posty. W tym punkcie główny prym wiedzie nasze szczęście, bo jasna sprawa, że ja nie przesiaduję stale przed komputerem i nie zarywam nocy podtrzymując sobie powieki zapałkami, co by móc zgarniać nagrody. Konkursy pojawiają się najczęściej popołudniami lub wieczorami, więc jest duża szansa, że akurat będziecie spędzać ten czas w Internecie, a Wasz refleks tym razem nie zawiedzie.
- Zapisujecie sobie w zakładkach konkursy wymagające od Was większego zaangażowania (napisanie dłuższego tekstu, wysłanie zdjęcia itp.), żeby o nich nie zapomnieć. Śledźcie koniecznie daty zakończenia konkursów, żeby nie przegapić wzięcia w nich udziału.
Znacie jeszcze inne strony, które organizują konkursy muzyczne? Jeśli tak to piszcie nazwy i linki w komentarzach, chętnie powiększę grono moich ulubionych.
Płyty Moderata, o którą walczyłam nie zgarnęłam (konkurencja była tak gigantyczna, że nawet z moim szczęściem było ciężko). Ale nie dalej jak kilka dni po opublikowaniu postu PŁYTY, KTÓRYCH NIE KUPIŁAM #1 naskrobałam komentarz pod postem konkursowym na stronie Świat się kręci TVP i zgarnęłam najnowszy krążek naszego rodowitego składu Paula i Karol, który już jest w drodze do mnie! Tym samym możecie być pewni, że to naprawdę prosta sprawa, takie wygrywanie. Uwierzcie na słowo!
Na tego typu
stronach oprócz płyt można zgarniać również bilety na koncerty. To jest dopiero coś! Niebawem pochwalę Wam się na jakiego rodzaju wydarzeniach muzycznych byłam dzięki
wygranym w konkursach. Nie tak dawno, bo w ubiegły weekend pojechaliśmy na
Behind The Trees Festival do Mysłowic zupełnie za free! O tym, i wielu innych
koncertach w następnym poście.
zdjęcia - Patrycja Patrykiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz