Second-handy towarzyszyły mi od zawsze. W dzieciństwie nie doceniałam ich wartości i dostawałam białej gorączki, kiedy mama mnie tam zabierała. Z czasem okazało się, że to
wielka kopalnia unikalnych fatałaszków, a za kilkanaście złotych można się
ubrać od stóp do głów i wyglądać naprawdę świetnie!
Jeszcze
kilka lat temu second-handy nie cieszyły się popularnością, a większość ludzi
wstydziła się faktu, że się w nich zaopatrza. Sieciówki i butiki odstraszały
ceną tych mniej nadzianych, a pięcioosobowa rodzina musiałaby zostawić majątek
przy kasie, chcąc się markowo ubrać. Jednak od jakiegoś czasu ciucholandy
przeżywają prawdziwy renesans, te największe pękają w szwach, a każda szafiarka
szczyci się swoimi łupami i z dumą wypina pierś na zdjęciach oznajmiając światu ile groszy zapłaciła
za to cudo. Ani trochę się nie dziwię i patrząc na zbiory w swojej szafie sama
mam wiele powodów do dumy, biorąc pod uwagę to, jak niewiele mnie one
kosztowały. Chcąc
przełamać stereotypowe myślenie, że second-handy są miejscami dla biedoty i nie ma tam nic
prócz wyrozciąganych na wszystkie strony swetrów i spodni na słonia, pokażę Wam
co mnie udało się w nich nabyć.
KREMOWA
MGIEŁKA Z BASKINKĄ
Marka:
?
Cena:
15zł
To cudo nabyłam dwa lata temu w którymś z krakowskich second-handów podczas wypadu z przyjaciółką. To już stało się tradycją, że raz na dwa-trzy miesiące, w któryś dzień wolny od zajęć na uczelni wybieramy się na całodniowe szaleństwo w ciucholandach na królową second-handów – ulicę Kalwaryjską. Obejście wszystkich sklepów na tej ulicy i poszperanie w każdym chociaż 10 minut zajmuje naprawdę solidne pół dnia. Niejednokrotnie zdarzało się, że wracałyśmy stamtąd późnym wieczorem z ogromnymi siatami ubrań, którym chciałyśmy dać drugie życie. Bluzkę
pozbawiłam metek przy okazji jej pierwszego założenia, więc siłą rzeczy nie znam
marki. Długi rękaw z mankietem wykończonym klasycznymi plisami pozwala ją nosić
w każdą porę roku. Jest przewiewna na tyle, że w lecie nie doskwiera nam upał,
a w zimie świetnie spisuje się pod żakietem. Analogiczne plisy z mankietów
pojawiają się na wysokości klatki piersiowej co pozwala nieco ukryć biustonosz
i poczuć się pewniej. Baskinka pięknie układa się na ołówkowej spódnicy czy
spodniach z wysokim stanem. Można ją również włożyć do środka, a górę
delikatnie zbluzować. Pięknym wykończeniem są maleńkie złote guziczki przy
mankietach i na lewym ramieniu. Stanowią one elegancką ozdobę, do której można
nawiązać zakładając złotą biżuterię. W
tej mgiełce obskoczyłam już większość ważnych uroczystości rodzinnych i myślę, że
świetnie się do tego nadaje.
BIAŁA
MGIEŁKA Z PRINTEM W BALONY
Marka:
Wallis
Cena:
15zł
To
dość świeży nabytek, bo mgiełka jest u mnie dopiero od kilku miesięcy. Kiedy
dostrzegłam ją na którymś z miliona wieszaków nie zastanawiałam się ani chwili.
Urzekł mnie ten print. Piękne balony w różne fikuśne wzorki i delikatne chmurki
dodają bluzce uroku i skuszą każdą marzycielkę. Pierwszym moim skojarzeniem był
blog Wikilistki, która wykorzystała ten motyw w swoim
logo. Większość mojej szafy wypełniona jest
klasycznymi jednokolorowymi basicami, co zaczęło mnie powoli męczyć. W tej
bluzce mogę wyjść zarówno na kawę z przyjaciółką jak też stawić się na któryś z
uczelnianych egzaminów. Rękawy wykończone zostały gumeczkami, co pozwala na ich
podwinięcie wedle upodobań. Dekolt związywany cieniutkimi sznureczkami i
wykończony maleńkimi perełkami koloru srebra dodaje bluzce nieco elegancji. To
krój typowy dla oversizów, co pozwala ukryć wszelkie niedoskonałości figury.
CZARNA
BLUZKA Z KORONKOWĄ WSTAWKĄ
Marka:
ZARA
Cena:
5zł
To
jest na tyle nowy zakup, że jeszcze nie miałam okazji go założyć. Przedstawiam
Wam czarną bluzeczkę uszytą z dwóch rodzajów materiału, którą zdobią falbanki
przy rękawkach i wzdłuż ramion, a z przodu wzdłuż klatki piersiowej wszyty jest
fragment półprześwitującej koronki w kwieciste wzory. Oversizowy krój sprawia,
że każdy rodzaj sylwetki będzie w niej dobrze wyglądał. Odważniejsze dziewczyny
założyłyby pewnie pod nią tylko czarną bardotkę, ja jednak najprawdopodobniej
podłożę czarną koszulkę na ramiączkach, żeby nie świecić golizną.
GRANATOWA
BLUZKA Z PRINTEM W KOKARDKI
Marka:
ATMOSPHERE
Cena:
5zł
Ta
bluzeczka to nabytek z zeszłego sezonu, na który wpadłam w jednym z
najmniejszych second-handów w moim rodzinnym mieście. Podejrzewam, że już
niestety miła Pani, którą wtedy tam spotkałam zrezygnowała z jego prowadzenia.
Co mnie w nim urzekło? Właścicielka, która była jednocześnie ekspedientką,
bardzo dbała o ubrania, które wystawia na wieszaki i każdy wolny czas w sklepie
spędzała przy desce do prasowania. Wyobraźcie sobie sklep z odzieżą używaną, w
którym nie uświadczycie zmiętych koszulek poniewierających się gdzieś po
podłodze, natomiast ubrania są równiutko powieszone wedle kolorów i rodzajów
odzieży, a wszędzie pachnie świeżym praniem i lawendą. Pewnie ta otoczka
odegrała największą rolę w moich zakupach, bo kiedy wróciłam do domu z tą
bluzką zupełnie nie rozumiałam dlaczego ją kupiłam. Gdzie moja miłość do
prostych krojów i jasnych kolorów nie zmąconych printem? I jeszcze ta kokarda,
przecież ja nie przepadam za czerwienią. Już miałam ją oddać młodszej siostrze,
która wszystko przyjmie z nieskrywaną radością, gdy pewnego dnia, kiedy już
bluzka odleżała swoje w szafie, doszłam do wniosku, że ją założę. Wciągnęłam na
tyłek granatowe spodnie 7/8, spięłam włosy w kok i wrzuciłam ją na siebie.
Stanęłam przed lustrem i nie potrafiłam sobie wytłumaczyć tego, czemu w nią tak
wątpiłam. Miękki, lekko śliski materiał (100% poliester) sprawia, że nie trzeba
jej prasować. Kołnierzyk i kokarda dodają jej dziewczęcości, a print urozmaica
każdy outfit. Sprawdzi się w każdych, mniej lub bardziej oficjalnych okolicznościach.
Za
wszystkie ubrania przedstawione powyżej zapłaciłam w sumie 40zł. Za tą kwotę w sieciówce zakupimy jeden przeciętny t-shirt. Nadal któraś z Was ma
wątpliwości co do faktu, że warto szperać w zasobach second-handów?
zdjęcia - Patrycja Patrykiewicz
W sh można złowić nie jedną perełkę. Trzeba tylko dobrze się rozejrzeć :) Świetne łupy, chociaż zdjęcia mogłyby pokazywać całość,anie fragment ubrania. Szczególnie ciekawa jestem jak w całości wygląda ubranie nr 1 i 4 :)
OdpowiedzUsuńbtw - zapowiada się świetny blog. Doskonały pomysł z tymi nazwami nagłówków. Widzę, że całość jest przemyślana, a dobry pomysł to połowa blogerskiego sukcesu.Oby tak dalej :)
http://geocachingpomojemu.blogspot.com/
Zgadzam się z Tobą całkowicie, niestety nie potrafię "szukać" tych perełek :( Do sh mogę iść jedynie z mamą, gdyż ona zawsze coś znajdzie... Nie wiem, chyba będę musiała uczyć się więcej w praktyce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Liryczny Zakątek
Och! Temat na czasie. Ostatnio próbuję coś upolować i niestety... nic :(
OdpowiedzUsuńA widzę, że u Ciebie prawdziwe perełki, zazdroszczę! :) Hmmm... może jednak nie odpuszczę i dziś też wybiorę się na polowanie :) :)
miło się Ciebie czyta,
OdpowiedzUsuńtym bardziej ze tez pomieszkuje w Krk.
a gdzie polecasz wybrac sie na łowy ?
Przede wszystkim zapuszczam się zawsze na Kalwaryjską. To ulica, na której stoją prawie same second-handy! Powodzenia! :)
Usuń