poniedziałek, 6 października 2014

CZERWONY KAPTUREK - PRAWDZIWA HISTORIA


Jestem pewna, że nie ma takiej osoby, która nie zna historii Czerwonego Kapturka. Ta baśń na dobre zadomowiła się w naszych domach, z chęcią czytana dzieciom do poduszki. Do dziś mam zbiór baśni Braci Grimm, który towarzyszył mi w moim dzieciństwie. Myślałam, że wiem o tej opowieści już wszystko. A tu proszę, na zajęciach z literatury dziecięcej okazało się, że jednak nic o niej nie wiem, a wszystko co wiem to bujda na resorach.

Pani doktor twierdziła, że baśnie pierwotnie nie były skierowane do dzieci (do początku XIX wieku literatura dziecięca zupełnie nie istniała). Były to raczej opowiastki krążące wśród kobiet, które miały funkcję grozotwórczą, eksponującą ludzką destruktywną naturę. Bohater baśni przeżywa doświadczenie transgresyjne, czyli pewną traumę, na której przykładzie my wzajemnie mamy się ostrzegać przed opisanymi sytuacjami. Baśnie z natury poruszały takie tematy, które ludzie nieustannie wypierali, spychali w sferę nieświadomości. Skoro tak, to ten nasz sielski anielski Czerwony Kapturek ma się nijak do tego opisu. 

W książeczkach dla dzieci, które zalewają księgarnie i hipermarkety, na twardych kartach zawsze znajdziemy tę najprostszą historię. Babcia jest chora, wnuczka na polecenie mamy spaceruje do babci z koszykiem leków. W lesie zbacza z drogi, co jest powodem spotkania z Wilkiem. Wilk dowiadując się o zamiarach dziewczynki biegnie czym prędzej do chatki, pożera babcię i wskakuje w jej ciuszki. A gdy dziewczynka dociera do domku babci, zastaje tam babciowilka, który ją zjada. W wersjach dla dzieci zawsze jest szczęśliwe zakończenie - myśliwy rozpruwa wilczy brzuch i uwalnia babcię i wnuczkę. 

W literaturze powszechnym jest fakt, że jeden tekst posiada wiele interpretacji. W przypadku tej baśni tekstów jest wiele, więc i interpretacji znacznie więcej. Najbardziej znane są te autorstwa Braci Grimm i Charles'a Perrault. Wariantów tej historii istnieje kilka. Raz Kapturek niósł babci lekarstwa, innym razem smakołyki. Zbaczała ze ścieżki widząc kwiaty albo kolorowego motylka. Gajowy albo się pojawiał, albo akurat tamtędy w momencie wilczej uczty nie przechodził. Słyszeliście wcześniej jednak o tym, że Czerwony Kapturek przeżywa akt seksualny z Wilkiem? Tak, Wilk jest gwałcicielem, a dziewczynka jego ofiarą. Pozbierajcie swoje szczęki z podłogi i czytajcie dalej, bo to jeszcze nie wszystko.

Interpretacja tej baśni pojawiła się celowo na naszych zajęciach, mając na celu uświadomić nam - przyszłym nauczycielom, jakie jest jej prawdziwe przesłanie i co przyświecało Grimmom i Perrault do jej stworzenia spisania. Francuski baśniopisarz już nieźle zaszalał. Wilk występuje tutaj w postaci zoomorficznej i funkcjonuje nie tylko w roli gwałciciela, ale także kanibala (przecież ją zeżarł). Czerwony Kapturek jest młodą dziewczynką, która staje się obiektem pożądania mężczyzny (Wilka) i zostaje jego ofiarą. Co gorsza, za ten haniebny czyn Wilk nie zostaje w żaden sposób ukarany - ma przyzwolenie na funkcjonowanie w tej postaci. U Grimmów jest jeszcze pikantniej. W tym przypadku Czerwony Kapturek sam zsyła na siebie taki los, już nie jest ofiarą, a prowokatorką. Celowo tak prowadzi rozmowę z Wilkiem, aby nakłonić go, by udał się do domku babci. I tutaj nie możemy mówić o gwałcie, skoro dziewczyna sama aranżuje spotkanie z Wilkiem. Mężczyzna przez połknięcie (WAŻNE: Wilk nie pożarł babci) odsuwa staruszkę na dalszy plan, by móc zaspokoić oczekiwania Kapturka. W łóżku babci dzieje się sami wiecie co, a po wszystkim Kapturek utrzymuje to w tajemnicy, żeby nie zostać potępionym przez otoczenie. W finale to Kapturek zabija Wilka, aby go unicestwić i zatrzeć ślady. Dacie wiarę?

W tym momencie rozległa się wrzawa na sali, a wszystkie dziewczyny były równie mocno zszokowane jak ja. W porządku, może ta powszechnie znana historia dziewczynki w kapturku jest uproszczona, może lekko zmodyfikowana, ale żeby aż tak? Na polecenie pani doktor przeczytałam jeszcze współczesną wersję Czerwonego Kapturka autorstwa Angeli Carter zatytułowaną "Towarzystwo wilków". O jak ja się nad tym męczyłam! Nie wiem czy była jakaś inna lektura, która przyniosła mi tyle trudu, żeby się z nią uporać. To był dopiero kosmos! Carter przetransponowała naszą ludową baśń w opowieść o wilkołakach. Czyż to nie totalna abstrakcja? W dodatku napisana językiem tak dosłownym i mocnym, że w niektórych momentach zbierało mi się na mdłości i pojękiwałam boleśnie chcąc wyrzucić ten tekst do kosza. Obrzydzały mnie sceny gry wstępnej Kapturka i Wilka czy opis spotkania Wilka i Babci, kiedy to staruszka zachwyca się jego (och!) "olbrzymim przyrodzeniem". Gdyby nie bohaterowie możnaby wogóle nie łączyć tej historii z powszechnie znaną baśnią. Jednak był to celowy zabieg autorki. Mężczyzna ma wstąpić w szeregi wilków, więc musi przejść inicjację seksualną ze swoją ofiarą. Dziewczyna ma dwa wyjścia z sytuacji: albo podda się oprawcy i zostanie przez niego zgwałcona i zabita, albo przejmie kontrolę, sama mu się odda i gwałt nie będzie miał miejsca. Postanawia uwieść Wilka, po czym sama zezwierzęca się akceptując wilczą naturę. Tekst Carter wywrócił mi wnętrzności do góry nogami a z mózgu zrobił siano. Jak można tak opisać naszego swojskiego Czerwonego Kapturka?!

(...) Piersi dziewczyny dopiero co zaczęły się zaokrąglać, włosy ma jak konopie, tak jasne, że ledwo odróżniają się od bladego czoła, jej policzki to przysłowiowa krew z mlekiem. Właśnie rozpoczęły się u niej kobiece krwawienia, wewnętrzny zegar odtąd uderzać będzie raz w miesiącu. Tkwi i porusza się w niewidzialnym pentagramie własnej dziewiczości. Jest jak nienaruszone jajko, jak zaplombowane naczynie, ma w sobie magiczną przestrzeń, do której wejście szczelnie pieczętuje błona; (...).

Przyjęłam ten wykład w milczeniu. Przeczytałam te teksty, wysłuchałam interpretacji. Jednak zdecydowanie wolę ogólnie przyjętą wersję Czerwonego Kapturka, który kończy się happy endem, bez żadnych podtekstów seksualnych i innych dziwactw. I będę czytać moim dzieciom tę bajkę licząc na to, że to, co wpoili mi w trakcie studiów nie wróci i nie zacznie męczyć.


ilustracje - Gustave Doré

5 komentarzy:

  1. interpretowałam Czerwonego Kapturka kiedyś na warsztatach - widzę że moje spojrzenie na sprawę było słuszne :D
    czytałam też o tym, że czerwień kapturka Kapturka ma wydźwięk erotyczny. w każdym razie przesłanie jest jedno - dziewczynko, nie chodź sama do lasu, bo..................

    istnieją też bardzo podobne interpretacje Królewny Śnieżki i Siedmiu Krasnoludków (że Królewna w zamian za udzielenie schronienia sypiała z krasnalami - każdy miał swój dzień tygodnia, kiedy miał Śnieżkę na wyłączność; a także interpretacja, że Śnieżka była po prostu więziona przez mężczyzn i wykorzystywana seksualnie), Śpiącej Królewny (książę nekrofil - wcale nie obudził jej pocałunkiem) i masy innych baśni...
    jak teraz czytam niektóre z nich, to sama stwierdzam, że to zdecydowanie literatura dla dorosłych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, właśnie się zorientowałam, że nie doszedł mój poprzedni komentarz :( A szkoda, bo był świeżo po przeczytaniu i emocji było sporo :D

    Już po wstępie wiedziałam, że będzie baaaardzo ciekawie. Mąż mył naczynia więc zaczęłam czytać głośno, żeby miał też korzyść. Co chwilę było tylko słychać "Och!" "Masakra" "Jak to?!"....itd, itd, itd... :)
    Chciałabym jednak mieć w głowie i sercu "tradycyjną" bajkową wersję :)

    Świetny ten wpis! Podrzucaj nam tutaj takie ciekawostki, to jest ekstra! :) :)

    PozdrawiaMY

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny wpis. Uwielbiam takie ciekawostki.

    OdpowiedzUsuń
  4. O rety, mam stasznie mieszane uczucia. Szczerze napiszę, że kompletnie nie wiem, co napisać w tym temacie...
    Bardzo ciekawią mnie Twoje tekstu. Z pewnością będę tu zaglądała :)

    OdpowiedzUsuń